Tajemnica Pana Pottera, стр. 24

Rozdzial 14. Dziarski rybak

Minelo poludnie, nim ciocia Matylda i wujek Tytus wrocili, oswiadczajac, ze Eloise Dobson jest najbardziej uparta osoba na tej ziemi. Nie pomogly nalegania komendanta Reynoldsa ani sila perswazji cioci Matyldy. Stanowczo, a nawet ze zloscia oznajmila im, ze nikt jej nie ruszy z domu jej ojca.

– Zeszlego wieczoru byla gotowa sie ruszyc – powiedzial Jupiter.

– To trzeba bylo przypilnowac, zeby to zrobila – burknela ciocia Matylda i pomaszerowala zamaszyscie do domu szykowac obiad.

Jupiter obmyl reszte figurek strumieniem wody z weza i poszedl wziac prysznic. Po obiedzie wrocil do skladu. Ciocia Matylda zapomniala mu wydac instrukcje, jak ma spedzic popoludnie, udal sie wiec do Kwatery Glownej, po czym wymknal sie ze skladu Czerwona Furtka Korsarza. Nastepnie poszedl spiesznie na komende policji Rocky Beach.

Zastal komendanta Reynoldsa pograzonego w myslach nad biurkiem.

– Cos ci przyszlo do glowy, Jones? – zapytal.

– W gospodzie “Morska Bryza” zatrzymal sie czlowiek, ktory raczej przesadnie nadskakuje pani Dobson.

– Mysle, ze w tej sprawie pani Dobson da sobie rade sama.

– Nie to mnie niepokoi – powiedzial Jupiter. – Ten czlowiek powiedzial pannie Hopper, ze przyjechal tu na ryby. Jak dotad zadnej nie zlowil.

– No to co? Ma wyjatkowego pecha.

– To z pewnoscia jest mozliwe, ale jego samochod stal naprzeciwko domu garncarza w sobote, kiedy na mnie tam napadnieto. Usilowal takze zlozyc wizyte pani Dobson wczoraj wieczor, na krotko przed pojawieniem sie nastepnych plonacych sladow. I jeszcze jego ubrania…

– Co z tymi ubraniami?

– Z tego, co zaobserwowalem, wszystkie sa zupelnie nowe. Robia niemal wrazenie kostiumow, jakby sie przebieral do jakiejs roli w filmie. Na marginesie, jego ubranie nie pasuje do jego samochodu. Ma brazowego forda, ktory jest stary i zaniedbany. Moze zechcialby pan zatelefonowac do Sacramento i dowiedziec sie, na kogo ten samochod jest zarejestrowany? Ten czlowiek podaje sie za Farriera.

– Moze sie po prostu tak nazywa. Sluchaj, Jones, ja wiem, ze sie uwazasz za najwiekszego detektywa od czasow Sherlocka Holmesa. Tym niemniej zyczylbym sobie, zebys przestal wtykac nos w nie swoje sprawy. Mam powazniejsze problemy. Ta pani Dobson oczekuje, ze do wieczora albo i wczesniej dostarcze jej ojca, jesli to w ogole jest jej ojciec. Dysponujac imponujacym oddzialem w liczbie osmiu ludzi, mam przeczesac rejon przybrzezny Pacyfiku i znalezc czlowieka, ktory nie chce, zeby go znaleziono. Ona oczekuje tez ode mnie, ze jej wyjasnie, jak sie ktos dostal do zamknietego domu i podpalil schody.

– Czy dostal juz pan z laboratorium analize zweglonego linoleum?

– Jak dostane, bedziesz ostatnim, ktoremu dam znac. A teraz zabieraj sie stad i zostaw mnie i moj bol glowy w spokoju.

– Nie zamierza sie pan skontaktowac z Sacramento?

– Nie, nie zamierzam, i jesli nie przestaniesz nagabywac tego Farriera, przypilnuje osobiscie, zeby cie pociagnieto do odpowiedzialnosci za naruszanie porzadku publicznego.

– Doskonale. – Jupiter opuscil biuro komendanta i poszedl prosto do gospody “Morska Bryza”.

Z satysfakcja odnotowal, ze brazowy ford nie stoi przed gospoda.

Co do panny Hopper, wiedzial, ze nie potrafi sie obejsc bez popoludniowej drzemki i zapewne spi teraz spokojnie w swoim mieszkaniu. Nie liczac jakiegos zblakanego goscia, na przeszkodzie mial tylko pokojowke Marie.

Hol byl pusty, a drzwi za kontuarem recepcji zamkniete. Jupiter wszedl na palcach za kontuar. Panna Hopper byla niezwykle akuratna gospodynia i Jupe bardzo dobrze o tym wiedzial. Zapasowy klucz do pokoju 113 znalazl tam, gdzie spodziewal sie go znalezc, czyli w oznaczonej wlasciwym numerem przegrodce dolnej szuflady biurka. Wyluskal go bezglosnie z przegrodki, schowal do kieszeni i wyszedl wolnym krokiem na werande. Marie nigdzie nie bylo widac, a na tarasie wychodzacym na ocean nikogo nie bylo.

Jupiter wetknal rece w kieszenie i szedl leniwie wzdluz werandy. Pod drzwiami pokoju 113 zatrzymal sie i nasluchiwal. W gospodzie panowala zupelna cisza.

– Panie Farrier? – zawolal, pukajac lekko.

Nie bylo odpowiedzi. Niezwykle ostroznie wsunal klucz do zamka, otworzyl drzwi i wszedl do pokoju.

– Panie Farrier? – powiedzial znowu polglosem.

Ale pokoj byl pusty. Pusty i czysty. Marie zdazyla zaslac lozko i od ku rzyc dywan.

Jupiter zamknal drzwi i zabral sie do pracy. Szuflady komody jak rowniez biurka byly puste. Pan Farrier nie trudzil sie rozpakowywaniem swoich eleganckich walizek. Odwiesil jedynie do szafy pare stylowych, sportowych kurtek, szesc nieskazitelnych koszul z golfem i kilka par starannie zaprasowanych spodni z niebieskiego drelichu. Jupe przeszukal kieszenie, ale nic w nich nie bylo.

Nastepnie zajal sie dwiema walizkami. Jedna z nich stala na laweczce w nogach lozka i byla otwarta. Zawierala to, co zazwyczaj znajduje sie w walizce – pizame, skarpetki, bielizne oraz pare tenisowek, wyraznie jeszcze nie noszonych, i wetkniete na spod rzeczy, ktore wymagaly prania.

Druga walizka stala obok na podlodze. Byla zamknieta, ale gdy Jupe sprobowal ja otworzyc, zamki odskoczyly, ukazujac wnetrze wypelnione garderoba. Wszystko zupelnie nowe, nosilo wciaz metki ze sklepow z meskimi ubraniami w Los Angeles. Na jednej z koszul byla takze cena i Jupe'a az zatkalo, kiedy ja zobaczyl.

Obmacujac spod walizki, natrafil na jakis papier. Podniosl ostroznie ubrania, starajac sie nie zburzyc panujacego ladu. Pod spodem lezal fragment gazety, zawierajacy ogloszenia “Los Angeles Timesa”. Jedno z nich w rubryce “osobiste” bylo zakreslone. Jego tresc brzmiala: “Nikolas. Czekam. Pisz Aleksis, skrytka pocztowa 213, Rocky Beach, Kalifornia”.

Po chwili znalazl jeszcze dwa identyczne ogloszenia w “New Jork Daily News” i w “Chicago Tribune”. Spojrzal na daty gazet. Wszystkie trzy byly z 21 kwietnia tego roku.

Jupiter zmarszczyl czolo. Schowal porzadnie gazety i na wierzchu umiescil ubrania. Zamknal walizke i postawil z powrotem na podlodze. Niezaleznie od tego, co sprowadzilo do Rocky Beach dziarskiego rybaka, pomyslal, mialo to niewiele albo w ogole nic wspolnego z rybami.

Przeszukal jeszcze szybko lazienke, gdzie znalazl tylko przybory do golenia i czyste reczniki i wlasnie zmierzal do drzwi, gdy uslyszal szybkie kroki na werandzie. W zamku zazgrzytal klucz.

Jupe rozgladal sie w poplochu. Uznal, ze pod lozko sie nie wcisnie, i skoczyl do szafy. Przycupnal za kurtkami Farriera, wstrzymujac oddech. Slyszal, jak Farrier wchodzi do pokoju. Nucil cos falszujac. Podszedl do lozka, zatrzymal sie chwile i przeszedl do lazienki. Drzwi zamknely sie za nim, Jupe uslyszal odglos lejacej sie do umywalki wody. Wysliznal sie z szafy, podszedl na palcach do drzwi i otworzyl je. Woda wciaz lala sie halasliwie. Jupe wyszedl tylem, ciagnac za soba drzwi. Nim zamknely sie zupelnie, zobaczyl, ze Farrier rzucil cos na lozko.

Rzekomy rybak mial bron!