Ma??e?stwo na lodzie, стр. 18

V. JAK MOZNA CI POMOC?

Jest to trudne zadanie. Koncentrowanie sie na sobie to dla Ciebie cos nowego. Nie stanowisz centrum swojego wszechswiata. Krazysz na orbicie meza. Krecisz sie wokol niego.

Jestes kims, kto reaguje na niego. Jego reakcje w stosunku do Ciebie sa reakcjami na Twoje reakcje w stosunku do niego. Przestalas byc soba. W sumie przestajesz istniec jako osoba.

Nie ma w tym nic dziwnego. Nawet w dobie ruchu wyzwolenia kobiet jeszcze wiele z nas wybiera zycie w cieniu meza. Dla wielu kobiet jest to satysfakcjonujacy sposob zycia. W Twojej sytuacji jest on niezdrowy. Zniszczy Cie. W naszym spoleczenstwie kobieta dosc czesto okresla siebie w odniesieniu do swego meza i dzieci. Jestes zona tego i tego, matka tego i tego. Sukcesy Twojego meza sa Twoimi sukcesami. Ciagle jest nam bliski obraz kobiety zyjacej w cieniu mezczyzny. Aprobujesz siebie, gdy on Cie aprobuje.

Twoj dzien ogniskuje sie wokol jego wyjsc i przyjsc. Najwazniejsze aby byl zadowolony, wiec nie chcesz go irytowac. Poniewaz zas zadowalanie go staje sie coraz trudniejsze, gdy on coraz bardziej pograza sie w chorobie, probujesz coraz to usilniej. W rezultacie sama takze stajesz sie coraz bardziej chora. Stopniowo tracisz poczucie wlasnej wartosci. Sama nie wiesz, co jestes warta, wiec gdy maz stale Cie tlumi, tracisz poczucie wlasnego ja. To nie staje sie z dnia na dzien. Proces erozji przebiega stopniowo, tak ze przechodzi niezauwazony. Wbrew swej woli pozwalasz aby choroba – alkoholizm. – decydowala o Twojej wartosci jako istoty ludzkiej. Teraz, gdy stalas sie swiadoma tego procesu, mozesz rozpoczac prace nad odsunieciem go w przeszlosc. Nie bedzie to latwe. Rozpocznij od dzisiaj. Zacznij zyc terazniejszoscia – zyc dniem dzisiejszym. Ta chwila – wlasnie ta – nalezy do Ciebie. Pochwyc ja i wycisnij z niej tyle, ile sie da. Zrob to dla siebie.

Staniesz w obliczu pewnego nowego pytania. Brzmi ono bardzo prosto, ale zobaczysz, ze jest niezwykle trudne. Moze z poczatku nawet go nie zrozumiesz. Pytanie to brzmi: „Czego ja chce?”. Jest ono trudne, poniewaz nie wiesz na pewno, kto to jest „ja”. Jak dlugo potrafisz mowic o sobie, nie wspominajac o kims innym? Ile potrafisz napisac zdan rozpoczynajacych sie od „ja”? Ile czasu w rozmowie zdolasz poswiecic wylacznie swoim myslom i uczuciom? Zwroc uwage na to, ile Twoich rozmow krazy dookola meza i dzieci. Nie mowie, czy to dobrze, czy zle. Zastanawiam sie tylko nad tym, czy mozesz w pelni swiadomie zdecydowac sie na rozmowe tylko o sobie i rzeczywiscie taka rozmowe przeprowadzic.

Linde stwierdzila, ze jest w ciazy. Poczatkowo nie chciala w to uwierzyc, ale jak wiemy, sa pewne rzeczy, ktorym nie sposob zaprzeczyc. Jej malzenstwo rozpadalo sie. Chuck pil coraz wiecej i bil ja. Ginekolog stwierdzil, ze Linda jest zbyt slaba, zeby urodzic w terminie. Starsze dzieci przestraszyly sie, poniewaz Linda juz kiedys poronila i bylo to dla nich bardzo przygnebiajace przezycie. Matka pytala, po co jej to dziecko. Kolezanki z pracy mowily: „Starsze dzieci masz juz odchowane. Zaczelas pracowac. Dziecko bedzie Ci kula u nogi”. Wszyscy wydawali sie zgodni co do tego, ze urodzenie dziecka nie byloby dobrym pomyslem.

W koncu ktos spytal: „Linde, a czego Ty chcesz?”. Linde oslupiala. Coz za dziwne pytanie. Nad tym akurat sie nie zastanawiala. „Czego chce?”. Wszystko jakby stanelo na glowie. „Czego chce?”

Zaczela to dokladnie rozwazac. Byla juz w siodmym miesiacu ciazy, lecz wciaz jeszcze zastanawiala sie nad decyzja. Trudno jest sie zdecydowac. I wreszcie decyzja w niej dojrzala: „Chce miec dziecko. W koncu to ja bede musiala poniesc konsekwencje tej decyzji, bez wzgledu na to, jaka ona bedzie. I to ja bede musiala takze opiekowac sie dzieckiem, gdy juz sie urodzi”. Ostatecznie zrozumiala, ze zdecydowanie sie na to dziecko jest w jej wypadku wlasciwe.

Bylam z nia, gdy rodzila. Nigdy przedtem nie slyszalam matki smiejacej sie przez caly okres porodu. Rodzila w sposob naturalny. Tak bylo najlepiej. Po raz pierwszy od dluzszego czasu czynila cos swiadomie.

Jej synek ma dzis cztery lata i jest wspanialy. Wszyscy ludzie, ktorzy odradzali jej porod, kochaja go z calego serca. Zrobila to, co bylo dobre dla niej, a wszyscy inni ludzie na tym skorzystali. Zareagowali na jej radosc i pozytywna postawe. Dobre uczucia bywaja rowniez zarazliwe jak napiecie i niepokoj. A nagroda jest to, ze jej maz stal sie trzezwym alkoholikiem i jest dobrym ojcem dla chlopca. Ale to tylko dodatkowa nagroda. Linde urodzila dziecko, poniewaz jej zdaniem bylo to sluszne, a jest to najlepszy powod, aby cos zrobic. Potrafila odpowiedziec na pytanie „Czego ja chce?”. Teraz kolej na Ciebie.

Spojrzmy na niektore symptomy wspoluzaleznienia, ktore omawialismy w rozdziale drugim. Te problemy, ktore doprowadzaja Cie do rozpaczy, mozna zobaczyc w nowym swietle. Teraz, gdy juz wiesz, ze masz taki wybor, mozesz uzyc swojej energii dzialajac zarowno w swoim interesie jak i przeciwko sobie. Czy to nie jest wspaniale? Czlowiek moze wybierac. Czlowiek ma rozne mozliwosci. Ty jestes czlowiekiem. Zaczniesz teraz sobie uswiadamiac, jak wygladaja niektore z tych mozliwosci:

ZAPRZECZENIE

Czy nie czas stanac twarza w twarz z tym, co dzieje sie naprawde? Kopciuszek to tylko bajka. Twoj krolewicz bedzie prawdopodobnie wymiotowal w Twoj szklany pantofelek. Energia, ktorej uzywasz, zeby zaprzeczyc prawdzie moze byc wykorzystana na stawienie jej czola.

Jezeli pogodzisz sie z faktem, ze maz prawdopodobnie wroci do domu pijany, jestes przygotowana na te ewentualnosc i mile Cie zdziwi, jesli wroci trzezwy. Jezeli zaprzeczasz takiej wielce prawdopodobnej mozliwosci, bo przysiegal Ci, ze nigdy nie wypije juz ani kieliszka, bedziesz poruszona, gdy Cie zawiedzie. W sumie – sama sie nakrecasz. Nie ma co winic za to jego.

Prawda moze byc brutalna, ale zaakceptowanie jej to jedyny sposob na pozostanie przy zdrowych zmyslach. Nie twierdze, ze masz porzucic wszelka nadzieje. Twierdze tylko, ze powinnas porzucic wszelkie mrzonki. „Gdyby tylko…” – te dwa slowa moga doprowadzic tylko do klopotow. Niektorzy potrafia przezyc cale zycie rozwazajac „gdyby tylko…”. Co sie zdarzylo, to sie zdarzylo. Co zrobilas, to zrobilas. Cos zrobilas dobrze, cos innego schrzanilas. Teraz to juz przeszlosc. Dzis jest dzis. Pozwalam Ci zaczac od nowa, masz szanse raczej na popelnienie nowych bledow, niz na ciagle przezywanie starych. Daje Ci takze szanse robienia tego, co sprawi, ze Ty poczujesz sie lepiej. Jest dzisiaj. Dzien wczorajszy minal. Mozesz wciaz zyc przeszloscia, ale tracisz w ten sposob dzien dzisiejszy, a tak naprawde masz przeciez tylko ten dzien. Trudno jest zmienic cos, co sie juz stalo. Mozna to zmienic jedynie wtedy, gdy to cos powtorzy sie dzis, a Ty zachowasz sie inaczej.

Gdy zaakceptujesz fakt, ze Twoj maz jest dzisiaj chory i sa duze szanse, ze bedzie chory jutro, latwiej Ci bedzie pomoc nie tylko sobie lecz takze i jemu. Znajdz taka chwile, gdy nie jestes zla, a on nie pije i podziel sie z nim niektorymi swoimi troskami. Moze sluchac albo nie, ale ziarno zostalo rzucone. Ksiazki o alkoholizmie albo AA pozostawione gdzies w domu moga wywolac agresywna reakcje, ale rzadko pozostaja nieprzeczytane. Nie wyglaszasz kazan, tylko patrzysz otwarcie na rzeczywistosc. Jest to roznica. On prawdopodobnie bedzie nadal zaprzeczal, nawet gdy Ty przestaniesz, ale nie bedziesz juz czescia jego systemu zaprzeczen. A sugestia, gdzie moze szukac pomocy przyda sie, gdy dojrzeje do jej przyjecia.

ZAKLOPOTANIE, UNIKANIE OKAZJI DO PICIA

Nie mozesz przejac odpowiedzialnosci za czyjes zachowanie. Jestes osoba sama w sobie. Nie stanowisz jedynie odbicia swojego meza. On takze jest osoba sama w sobie. Gdy idziecie na przyjecie, bedzie robil to, co robi, a Ty bedziesz robila to, co Ty robisz. Skoncentruj sie na tym aby sie dobrze bawic. Nie pilnuj go. Przestan probowac kontrolowac ile alkoholu wypija. To nie Twoja sprawa. On jest dorosly i musi sam o tym zdecydowac. Jedyna Twoja decyzja dotyczaca takze jego jest to, kto bedzie prowadzil samochod w drodze do domu. Moze w tej sprawie bedziesz umiala sie uprzec, ale wszystkie inne decyzje kazde z was podejmuje za siebie.

Jezeli okaze sie, ze mile spedzenie czasu jest z nim zbyt trudne, wybierz sie gdzies bez niego. Tak, moze bedziesz musiala zaczac chodzic sama. W miare postepu choroby on bedzie stawal sie coraz bardziej nietowarzyski, a Ty bedziesz musiala siedziec samotnie w domu, o ile nie nauczysz sie wychodzic bez niego.

Jakies pol roku temu urzadzilam duze przyjecie. Gdy jedna z zaproszonych kobiet wychodzila, podziekowala mi i przeprosila za nieobecnosc meza. Ukrylam zaklopotanie, poniewaz wczesniej nawet nie zauwazylam, ze go nie ma.

Poczatkowo bedzie Ci trudno wychodzic bez niego. Potem stanie sie to latwiejsze. Idz z przyjaciolka, jesli samotne wyjscie stanowi dla Ciebie zbyt duzy problem, ale idz. Z powodu swego meza nie musisz odsuwac sie od ludzi. Jesli on nie chce isc na wesele kogos z rodziny, do Twojej siostry w niedziele czy gdziekolwiek indziej, wez dzieci (jesli sa zaproszone) i idz. Zdziwisz sie, bo nikt nie bedzie zadal od Ciebie jakichs obszernych wyjasnien. Gospodarze beda szczesliwi, ze przyszlas. Wyraza tylko grzecznosciowa zal, ze Twoj maz nie mogl przyjsc i to bedzie koniec sprawy. Uwierz mi, on jest centralna postacia tylko w Twoim zyciu; w niczyim innym. Dlaczego odmawiac sobie przyjemnego spedzenia czasu? Dlaczego karac sie z powodu jego choroby? To nieszczescie, ze Twoj maz jest chory, ale alkoholizm nie jest zarazliwy.

Zdaje sobie sprawe, ze to, co Ci proponuje moze Cie nieco przerazac. Bardzo sie od niego uzaleznilas, a ja Ci mowie, zebys chodzila sama na przyjecia. Jest to podobne do skoku do basenu. Poczatkowo woda wydaje sie zimna, ale ociepla sie, gdy zaczynasz sie nia chlapac. Pomysl skakania z trampoliny wydaje sie grozny, ale gdy sie juz skoczy, ma sie poczucie spelnienia. I oczywiscie, im bardziej sie nad tym pracuje, tym staje sie to latwiejsze.