Tomek w grobowcach faraon?w, стр. 72

Polowanie na lwa ludojada

Wilmowski, zwinawszy oboz, przybyl do wioski Kisumu w asyscie czarnych zolnierzy i tragarzy, ktorzy oprocz normalnego obozowego sprzetu dzwigali upolowanego przezen po drodzs samca impala [184] . Zdecydowal o tym przypadek. Natkneli sie po prostu na liczace okolo dwudziestu pieciu sztuk stadko, zamieszkujacych wschodnia i poludniowa Afryke antylop. Co wiecej, impala wchodzily wlasnie w okres godowy i byli swiadkami zazartej walki samcow o przewodnictwo. Przegrany samiec stal sie latwym celem, a odglos strzalu tak przerazil pozostale, ze zniknely blyskawicznie, pokonujac przestrzen kilkumetrowymi skokami.

W chacie przydzielonej bialym przez wodza natychmiast po krociutkim powitaniu odbyla sie narada. Postanowiono podzielic sily.

Gordon mial poprowadzic wzdluz wschodnich wybrzezy Jeziora Alberta grupe zwiadowcza, zlozona z askari i wzmocniona przez udzial Mungi. Liczono, ze przy pomocy Mungi uda sie zdobyc w sasiednich wioskach dosc informacji, by ustalic, czy “zelazny faraon” ma cos wspolnego z napadami na nie i handlem niewolnikami.

Smuga, Wilmowski i Nowicki musieli jak najszybciej rozprawic sie z lwem ludozerca, aby umocnic z trudem pozyskane zaufanie i zyczliwosc ludzi Kisumu.

Zaledwie sie wiec spotkali, a juz czekalo ich kolejne rozstanie.

Patrol Gordona, zegnany przez przyjaciol, wyruszyl wczesnym rankiem. Smuga, Wilmowski i Nowicki zaraz potem zaczeli omawiac plan niebezpiecznych lowow.

– Lwy zyja na ogol w stadach zlozonych z dziesieciu, dwudziestu osobnikow – wyjasnial wlasnie Smuga. – I chociaz samce walcza ze soba o role najwazniejszego, to wbrew powszechnej opinii, nie sa przewodnikami stada. Przewodnikiem stada jest zawsze lwica. Ona daje znak do rozpoczecia lowow, ona pierwsza atakuje i zabija albo rykiem rozkazuje czynic to samcom.

– Skad wiec lwy samotniki? – spytal Nowicki.

– To przewaznie slabsze samce: ranne lub chore, przepedzone przez gromade. Atakuja bydlo domowe, no i ludzi, bo to najlatwiejszy lup.

– Stare, chore, to rozumiem – mowil dalej Nowicki. – Ale skad ranne? Czy moze po walce z silniejszym przeciwnikiem, z rywalem?

– Nie tylko – odparl Smuga. – Zwierzeta, na ktore poluja lwy, nie sa tak bezbronne, jakby sie wydawalo. Potrafia sie bronic i to nieraz bardzo skutecznie. Czy widzieliscie kiedys, jak poluja lwy?

Obaj jego rozmowcy zaprzeczyli, wiec Smuga ciagnal swoj wyklad.

– Mialem kiedys to szczescie… Czailismy sie w poblizu wodopoju, wykorzystujac wybudowany przez mysliwych maczan [185] . Nie lubie tego rodzaju polowania. Mysliwy siedzi sobie wygodnie, bezpiecznie i strzela jak do tarczy.

– To ci dopiero bohaterowie – zadrwil Nowicki. – Najpierw wlaza ze strachu na drzewo, z ktorego potem z wielka odwaga strzelaja.

– Nie o tym jednak zamierzam wam opowiedziec – ciagnal dalej Smuga. – Do wodopoju przyszly zebry. Z gory dostrzeglismy podkradajace sie do nich lwy. To byl wspanialy widok! Zreczne, zwinne i ciche jak koty, czolgaly sie bezszelestnie pod wiatr, ktory wial od strony upatrzonego lupu. Bylo ich piec. Otoczyly wodopoj i uderzyly. Atak powiodl sie tylko czesciowo. Dwie zebry padly natychmiast: jedna z przegryzionym gardlem, druga ze zlamanym kregoslupem. Pozostale utworzyly krag, stajac lbami do siebie i wierzgajac kopytami. Jakis mniej ostrozny, mlody lew, ktory zaatakowal podbrzusze jednej z zebr, dostal sie pod wierzgajace kopyta i ledwie uszedl z zyciem. I oto odpowiedz na twoje pytanie, Tadku. Z takich potyczek nie wychodzi sie bez ran. Stad tez potem osobniki slabsze, zyjace samotnie poza stadem. Cos takiego moglo sie przydarzyc naszemu lwu.

Smuga na chwile zamilkl i wrocil do tematu, ktory ich interesowal.

– Dobrze byloby, aby pojawil sie w poblizu wioski jak najszybciej.

– Musimy sprobowac go do tego naklonic – odrzekl Wilmowski.

– Coz, dorosly osobnik potrzebuje codziennie co najmniej piec kilogramow miesa, a jest zdolny do spozycia jednorazowo nawet czterdziestu kilogramow…

– A to glodomor – skomentowal Nowicki.

– WlasnjeKNasz musi byc glodny. Bedzie wiec szukal czegokolwiek, a wiadomo, ze lwy zywia sie rowniez padlina. Rzucimy mu czesc twojego lupu, Andrzeju. Zostawimy antylope na pastwisku dla bydla.

– Ha, sepy skutecznie zwabia naszego lwa, a hieny ponowia zaproszenie wieczorem. Przyjdzie na pewno! Mozecie ufac mojemu nosowi – pogodnie stwierdzil Nowicki. – Przyda sie lwia skora dla wielkiego bialego czarownika – dodal zartobliwie, prostujac swa potezna postac.

– Raczej podarujemy ja wodzowi – z usmiechem skomentowal te przechwalke Smuga. – Choc tak naprawde to zasluzyl na nia Munga – Wilmowski, jak zawsze, staral sie byc sprawiedliwy.

– Mosci panowie! Nie dzielmy przed czasem skory na niedzwiedziu… to jest, chcialem rzec, lwie – rozesmial sie Nowicki. – A teraz do dziela!

[184] Impala (Aepyceros melampus) – gatunek z rodziny kretorogich, z grupy gazeli. Dlugosc ciala – do 2 m, rogow – do 0,75 m, wysokosc – do l m, waga – do 90 kg. Plowoszare lub rudawe. Pod brzuchem i na nogach jasniejsze, czesto biale. Rogi tylko u samcow. Zamieszkuje tereny otwarte we wschodniej i poludniowej Afryce.


[185] Maczan – platforma do polowania.