Tomek w grobowcach faraon?w, стр. 2

Noc pod piramidami

Slonce pograzalo sie powoli w bezkresnych piaskach Pustyni Libijskiej u progu Sahary, najwiekszej pustyni swiata. Na wapiennych, urwistych wzgorzach Mokattam, okalajacych poludniowo-wschodnie krance Kairu, gasly ostatnie rozowe refleksy zachodu.

Allah akbar! “Allach jest wielki…”. Przenikliwe, zawodzace wezwanie do modlitwy, odmawianej przez wyznawcow islamu po zachodzie slonca, plynelo ze smuklych minaretow, wystrzelajacych ponad plaskie dachy domow i docieralo przez wzmozony o tej porze gwar uliczny do wszystkich zaulkow wielkiego miasta. Spiewny, sugestywny glos muezzina [1] odrywal od codziennej krzataniny. Jedni podazali do meczetow, zeby pod przewodem imama [2] dopelnic obrzedu salat [3] w swiatyni, inni odmawiali salat w miejscu, gdzie zastala ich pora modlitwy. Zwroceni w kierunku Mekki, klekali na dywaniku lub macie wprost na ulicy, w domu, sklepie czy na targowisku i bili korne poklony, szepczac swiete formuly.

Podczas gdy Kair rozbrzmiewal, mimo poznej pory, gwarem modlow, na przeciwleglym brzegu Nilu, zaledwie o kilkanascie kilometrow od miasta, zapadla juz nocna cisza. Waski tutaj nadrzeczny pas zieleni, z ogrodami, polami, palmami i domkami, przechodzil nagle w grozna, posepna pustynie. W mroku, na szarym, kamienistym plaskowyzu, niczym na szerokiej, skalistej wyspie w morzu zoltawych, miekkich piaskow, majaczyly zarysy trzech olbrzymich piramid [4] . Owiane legenda od niepamietnych czasow wabily swa tajemniczoscia turystow i uczonych z calego swiata. Totez za dnia u stop piramid, na rozleglej, kamienistej rowninie zawsze bylo tloczno i gwarno. Wyrozniali sie ruchliwi egipscy Arabowie ubrani w obszerne, dlugie galabije, chetnie noszone przez mieszkancow wybrzezy Morza Srodziemnego, i bawelniane chusty, czyli kofije, upiete w zawoj, przytrzymywany czarnym krazkiem, zwanym ikal. Narzucali sie turystom jako przewodnicy, proponujac w roznych jezykach swe uslugi, zachecali do przejazdzki na nakrytych barwnymi czaprakami wielbladach, koniach lub oslach. Sprzedawali napoje, owoce, slodycze i drobne pospolite pamiatki, a gromady wyrostkow napraszaly sie o wszechobecny w Egipcie bakszysz [5] . Jarmarczny rozgardiasz skutecznie niweczyl delikatny urok tego miejsca i dopiero po zachodzie slonca grobowce faraonow spowijala cisza.

Noc nadeszla bardzo szybko, nieomal gwaltownie. Jasny zmierzch zaledwie w pare chwil zmienil sie w przyslowiowe egipskie ciemnosci. Dzien oddawal swiat w panowanie mroku. Na bezchmurnym, ciemnogranatowym niebie migotaly gwiazdy. Powoli wynurzal sie olbrzymi ksiezyc. W srebrzystej poswiacie zarysowaly sie ciemne, lekko przymglone bryly piramid i kamienne cielsko sfinksa – lwa z krolewska glowa. A scielaca sie nad piaskami pustyni mgielka ludzila wrazeniem, ze potezne wierzcholki piramid zawieszone sa w powietrzu.

O tej wlasnie porze, dla turystow bardzo juz poznej, do podnoza piramid zblizali sie dwaj mezczyzni z twarzami osmalonymi tropikalnym sloncem, ubrani w galabije z pasiastej bawelny i ciemnoczerwone fezy, w towarzystwie kobiety w dlugiej, ciemnej sukni, otulonej na wzor muzulmanek szerokim czarnym szalem. W tych strojach i scenerii latwo mogli uchodzic za tubylcow. Byla to jednak trojka przyjaciol i podroznikow, zahartowanych w wielu przygodach na roznych kontynentach; Polacy: Tomasz Wilmowski i kapitan Tadeusz Nowicki – obaj od dawna nierozlaczni, oraz zona Tomka, Sally, Australijka z pochodzenia.

Wszyscy troje zatrzymali sie u stop monumentalnych grobowcow. W srebrzystej poswiacie ksiezyca, w liliowej mgielce znad szybko wychladzajacych sie piaskow, mieli przed soba niezwykle urokliwe, niezapomniane zjawisko. Pierwszy nie wytrzymal milczenia, jak zwykle, kapitan Nowicki, ktory od czasu do czasu nieufnie rozgladal sie wokolo, choc trudno byloby powiedziec, ze wlasnie piramidy ogladal z taka uwaga.

– Nad czymze sie tak zadumaliscie? – zagadnal niecierpliwie.

– Widok piramid rozbudzil moja wyobraznie i ozywil wspomnienia – odrzekl Tomek. – Bo tylko pomysl, kapitanie: kiedy Herodot, grecki historyk i podroznik zwany ojcem historii, ogladal, podobnie jak my dzisiaj, grobowce faraonow, a dzialo sie to czterysta piecdziesiat lat przed nasza era, staly one juz tutaj ponad dwadziescia wiekow! Ale nie fakty, najbardziej nawet zdumiewajace, sa powodem mego wzruszenia. To swiatlo, ten nastroj przypomnialy mi nasza pierwsza wspolna wyprawe lowiecka do Afryki. Gory Ksiezycowe, pamietasz Tadku? Ich szczyty zdawaly sie unosic w powietrzu zupelnie tak samo jak wierzcholki tych egipskich piramid.

– Zaraz, zaraz… cos sobie przypominam… a, pasmo gor Ruwenzori na granicy Ugandy i Konga! Szlismy chwytac goryle i okapi, tak, tak, pamietam! Niczego sobie byl widok. Ale to dlatego, ze chmury byly bardzo nisko. A tutaj nie ma chmur!

– To prawda! Jest za to unoszacy sie w powietrzu pyl pustynny i mgla.

– Oj, chlopcy, chlopcy! – karcacym tonem odezwala sie Sally. – Czy naprawde nie zdajecie sobie sprawy, ze do was mowia tysiaclecia?

– Alez, sikorko, jak moglibysmy chocby na chwile zapomniec, skoro wciaz nam o tym opowiadasz.

– Wystarczajaco dobrze cie znam, zeby wiedziec, jak niewiele z mojej gadaniny utkwilo w twojej pamieci.

– Tak sadzisz? I bardzo sie mylisz! Nawet zbudzony z najglebszego snu bez namyslu wyrecytuje, ze piramida Cheopsa zostala zbudowana ponad cztery i pol tysiaca lat temu, ze samo przygotowanie drogi do transportu budulca trwalo dziesiec lat, a przez nastepne dwadziescia wznoszono grobowiec. Okolo stu tysiecy kamieniarzy, ciesli i prostych robotnikow pracowalo przez trzy miesiace kazdego roku podczas przyborow Nilu! Iluz tych nieszczesnikow stracilo tutaj zycie! Nie moge sie pozbyc wrazenia obecnosci tysiecy duchow, pamieci o ludziach, ktorych zycie pochlonela proznosc faraonow. Tak, masz racje. Tu mowia tysiaclecia…

Sally przeniknal niemily dreszcz. Szczelniej otulila sie szalem i dopiero po chwili milczenia powiedziala:

– Przyznaje, ze mnie zaskoczyles… Potrzeba bylo zapewne wielu ofiar… Ale przeciez nie tylko proznosc sklaniala faraonow do budowy takich grobowcow. Starozytni Egipcjanie wierzyli, ze niesmiertelna dusza czlowieka staje sie cieniem, wiecznie zamieszkujacym lezacy naprzeciwko Nieba i Ziemi “swiat zmarlych”, ze potrzebuje srodkow do dalszego zycia. Dlatego grzebano zmarlych w grobowcach trwalszych niz dom.

– Wiem, wiem, przeciez nieraz juz o tym mowilas – przerwal jej zniecierpliwiony znowu Nowicki. – Uwazam to za poganskie wierzenia i obyczaje. Wielu Egipcjan musialo myslec podobnie jak ja, skoro kradli skladane w grobowcach kosztownosci. Tylko pycha sklaniala faraonow do budowania piramid. Innym ludziom wystarczaly mniej kosztowne mastaby [6] , ktorych jest tutaj bez liku.

– Faraonow powszechnie uznawano za bogow i zawsze zajmowali najwyzsze miejsce, tak wsrod zywych, jak i umarlych – Sally nie dawala sie zbic z tropu. – W mastabach grzebano moznych dworzan, zeby mogli dalej sluzyc swemu wladcy w zyciu pozagrobowym. Spoczywac w cieniu grobowca faraona to byl wielki zaszczyt.

– Nic dziwnego, ze w Egipcie od dawna panosza sie cudzoziemcy, skoro sami Egipcjanie marnotrawili czas na budowanie grobowcow i poganskie obrzedy – skwitowal Nowicki.

– No, no, kapitanie, mimo wszystko chcialbys jednak byc pochowany u stop pieknej maharani Alwaru, o ktorej tyle opowiadales… – przygadala mu Sally.

Wybuchneli smiechem na te zlosliwosc, ale po chwili, znowu powaznie, do Nowickiego dolaczyl Tomek:

– To prawda, ze najezdzcy rzadza sie tutaj jak u siebie. Od najazdu perskiego, czyli przez prawie dwa i pol tysiaca lat, w Egipcie panosza sie cudzoziemcy. Deptali te ziemie Etiopowie, Hyksosi, Asyryjczycy, Babilonczycy, Persowie, Grecy, Rzymianie, Turcy, Francuzi, a obecnie rzadza znienawidzeni przez Egipcjan Brytyjczycy.

– Cos mi sie wydaje, ze ci dlugo juz tu nie zabawia – zauwazyl Nowicki. – Coraz glosniej mowi sie o Egipcie dla Egipcjan.

– Lada chwila moze dojsc do wybuchu – powiedzial Tomek. – Egipcjanie pokazali juz pazury trzydziesci lat temu.

– Trzydziesci lat temu, mowisz? Zaraz, zaraz… Czy masz na mysli powstanie Arabiego Paszy?

– Tak, byl to przeciez bunt przeciwko panowaniu Brytyjczykow [7] .

– Wtedy mialem jeszcze mleko pod nosem, ale przypominam sobie dramatyczne sprawozdania w gazetach. W Kairze i Aleksandrii zginelo kilkudziesieciu Europejczykow, a konsul brytyjski zostal ciezko ranny. Rabowano sklepy, podpalano domy. Wtedy Anglicy ostrzelali Aleksandrie z dzial okretowych i stlumili powstanie, ale dzis ziemia coraz bardziej im sie tu pali pod stopami.

– Egipcjanie nie lubia Anglikow i trudno im sie dziwic. Ktoz by kochal najezdzcow!

– No, my wlasciwie mamy paszporty angielskie – przypomnial Nowicki. – Dlatego radzilem nie rzucac sie w oczy Egipcjanom podczas wloczegi po egipskich zakamarkach.

– Moi drodzy, mysle, ze przesadzacie z niebezpieczenstwem -wtracila Sally. – W tym przebraniu tak wygladacie na Arabow, ze wrecz czekam, kiedy zaczniecie nosic dywaniki, na ktorych kleka sie do modlitwy. Mnie dajcie jednak spokoj, nie bede sobie zaslaniala twarzy na ulicy.

– Nie badz naburmuszona, sikorko! – wesolo rzekl Nowicki. – Jesli wchodzisz miedzy wrony, musisz krakac jak i one! A co do maharani Alwaru – niby to obrazony zamruczal – to pewnie i ty bys sie jej w pas klaniala, chocby dlatego, ze darzyla nas, Polakow, a… zwlaszcza jednego, wielkim sentymentem.

– Kapitanie, kapitanie – probowal mitygowac Nowickiego Tomek, ale Sally na szczescie niczego nie slyszala i z zapalem kontynuowala wyklad.

– Byloby bezsensowne, gdyby Egipcjanie nienawidzili wszystkich Europejczykow. Przeciez nie wszyscy przybywali do Egiptu jedynie w celu podboju dla wlasnych korzysci. Wszak to Napoleon obalil piecsetletnie okrutne rzady mamelukow [8] i zapoczatkowal europeizacje Egiptu. Stu piecdziesieciu przywiezionych przez niego uczonych francuskich zalozylo Instytut Egipski w Kairze, badalo historie i kulture starozytnego Egiptu [9] . Malarz Denon [10] , czesto z narazeniem zycia, badal i szkicowal starozytne zabytki rozrzucone wzdluz Nilu. Badania naukowe Francuzow ukazaly swiatu, po raz pierwszy od czasow rzymskich, zapomniana historie i kulture starozytnego Egiptu.

[1] Muezzin – muzulmanski duchowny oglaszajacy pore modlitwy z galeryjki minaretu. Szkoli specjalnie glos; przy sprzyjajacych warunkach atmosferycznych slychac go na odleglosc 3 km.


[2] Imam – przewodnik, muzulmanski duchowny przy meczecie.


[3] Salat – najogolniej modlitwa obowiazujaca kazdego doroslego muzulmanina. Nalezy ja odmawiac piec razy w ciagu dnia: przed switem, wczesnym rankiem, w poludnie, po zachodzie slonca, wczesnym wieczorem. Salat jest nie tylko modlitwa, ale i pewnym rytualem; obejmuje game przepisowych czynnosci, do ktorych nalezy m.in. wykonywanie odpowiednich ruchow, sklonow ciala, a takze sposob wymawiania tekstow.


[4] Mowa o slynnych starozytnych grobowcach faraonow w Gizie pod Kairem: Cheopsa (Khufu), Chefrena (Khafre) i Mykerinosa (Menkaure).


[5] Bakszysz – podarek pieniezny, napiwek, rodzaj zwyczajowej jalmuzny, zwlaszcza w Polnocnej Afryce i poludniowo-zachodniej Azji.


[6] Mastaba – najstarszy typ grobowca w starozytnym Egipcie. Mastaba skladala sie z podziemnej komory grobowej, prowadzacego do niej pionowego szybu i trapezoidalnej budowli naziemnej z suszonej cegly lub z kamienia.


[7] W 1881 r. zbuntowani oficerowie, pod dowodztwem Arabiego Paszy, stojacego na czele partii narodowej, walczacej z gospodarcza i polityczna ingerencja Wielkiej Brytanii i Francji, zmusili kedywa Tomekaufika do powolania rzadu narodowego. Arabi Pasza pelnil funkcje ministra wojny. Kiedy Anglicy i Francuzi zazadali rezygnacji rzadu narodowego i wydalenia Arabiego Paszy do Sudanu, w Kairze wybuchlo powstanie ludowe i Arabi Pasza stanal na jego czele. Podczas rozruchow w Kairze i Aleksandrii zginelo 50 Europejczykow, ciezko ranny zostal konsul brytyjski Cookson. 25 okretow brytyjskich zbombardowalo Aleksandrie, a motloch spladrowal i spalil znaczna czesc miasta. General Sir Garnet Wolseley rozgromil powstancow egipskich i zajal Kair. Ujeto Arabiego Pasze i skazano na kare smierci, zamieniona pozniej na deportacje na Cejlon.


[8] Mamelucy (ar. mamluk – bialy niewolnik plci meskiej) – egipska gwardia dworska i trzon egipskiej armii, ktora pozniej zbuntowala sie i stworzyla wlasna dynastie (1210-1517). Pierwotnie zlozona z brancow – niewolnikow tureckich i kaukaskich. Po sprowadzeniu do Egiptu uczono ich konnej jazdy i rzemiosla wojennego. Wpajano im przekonanie, ze naleza do elitarnej kasty wojskowej oraz ze malzenstwo i rodzina uniemozliwiaja wykonywanie zawodu zolnierza. Sami kupowali wiec dzieci i wychowywali niewolnikow. W Egipcie znienawidzono mamelukow jako cudzoziemskich tyranow. Wytepiono ich ostatecznie lub rozproszono w 1811 r. za rzadow Muhammada Alego.


[9] Uczeni francuscy, ktorzy towarzyszyli Napoleonowi w kampanii egipskiej (1798-1799), opublikowali pozniej wyniki swych prac i badan w 18 tomach tekstu i plansz.


[10] Dominique Vivant Denon (1747-1825) – dramaturg, aktor, dyplomata, archeolog, pozniejszy dyrektor i organizator zbiorow Luwru.