Tajemnica Magicznego Kregu, стр. 21

Na frontowym ganku rozlegly sie kroki. Po chwili zadzwieczal dzwonek.

– To bedzie Jefferson Long – powiedziala aktorka. – Zechcesz go wpuscic, Klaro?

Klara Adams wybiegla z pokoju. Po kilku chwilach wrocila, a za nia wszedl Jefferson Long. Na widok zebranych przybral kamienna mine. Uklonil sie Madeline Bainbridge.

– Nie wiedzialem, ze wydajesz przyjecie dzisiejszego wieczoru.

– Pierwsze od lat – odparla. – Usiadz, prosze, a nasz mlody przyjaciel, Jupiter Jones, ktorego, o ile wiem, poznales, opowie nam, jak to Marvin Gray przepisal moje wspomnienia i sprzedal je panu Tremayne'owi. A potem zorganizowal kradziez rekopisu. Tak przynajmniej sobie to wyobrazam.

– Dokladnie tak sie to odbylo – powiedzial Jupe. – Oto cala historia. Czesc jej zostala odtworzona na podstawie przypuszczen, ale mysle, ze bedziemy mogli je udowodnic.

Jakis czas temu Marvin Gray spotkal przypadkowo Charlesa Goodfellowa, alias Harolda Thomasa w restauracji indonezyjskiej “Jawa”. Podczas spotkania Gray sie dowiedzial, ze Goodfellow pracuje w wydawnictwie. Gray potrafi szybko kalkulowac, wpadl wiec na pomysl przepisania wspomnien, nad ktorymi pracowala panna Bainbridge, aby je nastepnie sprzedac pracodawcy Goodfellowa. Potem przekupstwem lub szantazem zmusil Goodfellowa do kradziezy rekopisu, zapobiegajac tym samym jego publikacji. Musial to zrobic, poniewaz panna Bainbridge konczyla swe wspomnienia i zamierzala znalezc na nie wydawce. Nie mogl wiec dopuscic do publikacji tych samych wspomnien aktorki rownoczesnie przez dwa wydawnictwa. Liczyl na zainkasowanie zaliczki, wyplacanej zwykle autorowi po dostarczeniu pracy. Po zniknieciu przepisanego rekopisu Beefy Tremayne, czujac sie winny, nie zadalby zwrotu zaliczki i byc moze nawet zaplacilby po raz drugi za wspomnienia Madeline Bainbridge.

Goodfellow zgodzil sie wspolpracowac z Grayem. Nie chcial, zeby jego pracodawcy sie dowiedzieli, ze jest czlowiekiem, ktory kiedys probowal ukrasc naszyjnik pannie Bainbridge. Najpierw podpalil Amigos Press, majac nadzieje, ze rekopis splonie. Gdy to sie nie powiodlo, poszedl do mieszkania Beefy'ego i ukradl rekopis. Jestem pewien, ze sie posluzyl duplikatem kluczy, ktore Beefy trzymal w biurku w swoim biurze. Mysle, ze podrabianie kluczy jest zwyczajem Goodfellowa i ze ma on wciaz klucze do firmy farmaceutycznej, w ktorej kiedys pracowal. Tam sie zaopatrzyl w magnez, potrzebny do budowy zapalnika. Jest to metal uzywany w farmaceutyce. Glupota bylo podrzucanie magnezu Williamowi Tremayne'owi w czasie pobytu w jego mieszkaniu. Tu posunal sie za daleko.

– A co z kradzieza moich filmow? – zapytala Madeline Bainbridge. – Podrobiony rekopis to nic w porownaniu z ta afera. W tym wypadku zagarneliby cwierc miliona dolarow!

– Juz je wzieli, prosze pani – powiedzial Jupiter. – Zlodzieje odebrali okup dzis poznym popoludniem. Podano te wiadomosc o szostej w telewizji. Firma Wideo zostawila paczke z pieniedzmi przy kregielni w Hollywoodzie. Nastepnie telefonicznie otrzymala wiadomosc, ze filmy sa w furgonetce, zaparkowanej w kanionie Bronson.

Wiadomosc ta zdziwila Madeline Bainbridge.

– To cudownie, ale… ale Marvin byl w domu cale popoludnie.

– Marvin Gray nie jest wmieszany w kradziez filmow – powiedzial Jupe. – Zlodziejami sa Charles Goodfellow i… Jefferson Long, ktory byl mozgiem calej operacji.

– Co?! – krzyknal Long. – Ty smarkaczu! Jak smiesz?!

– Mamy swiadka i mozemy udowodnic, ze to wy dokonaliscie kradziezy.

– Postradales rozum! – krzyczal Long.

Jupiter bez slowa wyszedl do holu i otworzyl drzwi frontowe.

– Wejdz – zawolal.

Chwile pozniej stanal w progu salonu wraz z Pete'em.

– Zaskoczylismy pana? – zapytal Longa. – Nic dziwnego. Poniewaz kiedy ostatnio go pan widzial, Pete lezal nieprzytomny w bagazniku wraka, a pan zatrzasnal wieko!

Rozdzial 21. Kraksa

– Jestes oblakany – powiedzial Jefferson Long. – Nie zamierzam tu siedziec i wysluchiwac tych zniewag!

– Wszyscy bedziemy wdzieczni, jesli pan zostanie – odezwal sie William Tremayne, machajac rewolwerem.

Long usiadl i zalozyl rece.

– Doskonale, skoro uzywa pan tak silnych argumentow.

Beefy sie usmiechnal.

– Okay, Jupe. Jedz dalej.

– Kiedy bylem w jego gabinecie, Jefferson Long mowil, ze przeprowadzil badania do serii programow telewizyjnych o narkotykach i odkryl, ze pewne osoby, zatrudnione w oficjalnych firmach farmaceutycznych, zajmuja sie nielegalnym rozprowadzaniem narkotykow. Przypuszczam, ze sie natknal na Harolda Thomasa, ktory w takiej firmie pracowal. Podobnie jak Marvin Gray, Long go rozpoznal. Wiedzial, ze nazywal sie kiedys Charles Goodfellow i probowal ukrasc naszyjnik pannie Bainbridge. Byc moze przeprowadzil z nim maly wywiad. Byc moze Goodfellow figurowal w kartotekach policji. Moze nawet sie ukrywal. Tak czy inaczej, Long mogl go szantazowac, a co najmniej przyprzec do muru.

– Tak to bylo, Long? – zapytal Beefy.

– Nie mam nic do powiedzenia – odparl Long.

– Thomas, czy Long cie szantazowal? – zwrocil sie Beefy do swojego bylego ksiegowego.

– Bede rozmawial wylacznie z moim adwokatem – oswiadczyl Thomas.

– Dobrze – powiedzial Jupiter nieporuszony. – Mniej wiecej w tym samym czasie zaszlo cos wielce dla Longa przykrego. Firma Wideo postanowila zakupic filmy Madeline Bainbridge i przeznaczyc na nie pieniadze przewidziane na produkcje serii programow o narkotykach. Zawiadomiono Longa, ze ten projekt zarzucono. Byla to niewatpliwie dla niego gorzka pigulka do przelkniecia, zwlaszcza ze nigdy nie lubil Madeline Bainbridge. Musialo mu przyjsc na mysl, ze moglby sie na aktorce odegrac, a takze zyskac sporo pieniedzy, gdyby sie udalo filmy ukrasc.

Jefferson Long mogl sie bez trudu dowiedziec, ktorego dnia filmy zostana przekazane do laboratorium w Santa Monica. Nie stanowilo to sekretu i kazdy w firmie Wideo o tym wiedzial. Dlugo przedtem, jeszcze w czasie trwania negocjacji o zakup filmow, Long sklonil Harolda Thomasa do ubiegania sie o prace w wydawnictwie sasiadujacym z laboratorium. Bez watpienia Thomas zaakceptowalby posade o wiele skromniejsza, byle tylko sie dostac do Amigos Press.

Zanim filmy dotarly do laboratorium, Thomas znal juz doskonale tamtejszy tok zajec. W dniu dostarczenia filmow widzial, jak wiekszosc pracownikow opuszcza laboratorium o piatej. Nastepnie sam wyszedl ze swego biura, spotkal Longa i razem wlamali sie do laboratorium. Ogluszyli obecnego tam technika, zaladowali filmy do furgonetki i odjechali.

Thomas mial tego dnia wiecej do roboty, niz planowal, gdyz tegoz popoludnia Marvin Gray przyniosl do wydawnictwa podrobione wspomnienia Madeline Bainbridge. Thomas mial wiec podlozyc swoj zapalnik, zajac sie kradzieza filmow, a nastepnie wrocic pod Amigos Press, by sie przekonac, czy gmach wydawnictwa plonie. Potem musial sie jeszcze wkrasc do mieszkania Beefy'ego.

– Nie masz cienia dowodow na to, co mowisz – odezwal sie Jefferson Long.

– Alez mam dowod – odparl Jupiter. – Przez dluzszy czas nie zdawalem sobie sprawy, ze go przeoczylem. Gdy sobie to wreszcie uprzytomnilem, wszystko ulozylo sie w calosc.

Po kradziezy filmow przeprowadzil pan wywiad z Grayem. Powiedzial pan wtedy, ze kradziezy dokonalo dwoch mezczyzn. Stwierdzenie to zdawalo sie najzupelniej poprawne. Ale przeciez w zaden sposob nie mogl pan wiedziec, ile osob dokonalo wlamania. Mogly to byc trzy osoby, cztery, dziesiec – lub tylko jedna. Wtedy nie wiedziala tego nawet policja, poniewaz technik, ktorego pobiliscie, odzyskal przytomnosc dopiero nastepnego dnia, wiele godzin po nagraniu panskiego wywiadu.

Jefferson Long wzruszyl ramionami.

– Zalozylem, ze wlamywaczy powinno byc co najmniej dwoch.

– Moze pan tak twierdzic, ale jak wytlumaczy pan odciski palcow?

– Odciski palcow? – powtorzyl Long. – Jakie odciski palcow?

– Widzial pan, ze Pete idzie sladem Harolda Thomasa od jego domu az po sklad wrakow samochodowych w Santa Monica. Thomas zapewne zamierzal przeniesc filmy w inne miejsce, bo policjant z departamentu podpalen deptal mu po pietach. Na widok Pete'a wpadl pan w poploch. Zaczal go sledzic i kiedy sie zorientowal, ze Pete widzial furgonetke z filmami, zdecydowal pan, ze trzeba sie Pete'a pozbyc. Nie wiedzial pan, kim jest i dlaczego szedl za Thomasem, ale nie mogl pan sobie pozwolic na ryzyko. Ogluszyl go pan, kiedy Pete telefonowal, i wrzucil do bagaznika starego samochodu. Ale zatrzaskujac pokrywe bagaznika, zostawil pan odciski palcow.